Dobra, wiem już wszystko o tym wspaniałym tworze...
Okazuje się, że są różne wielkości obudowy alternatora. Mój nie chciał wyjść, bo jest podejrzanie duży, może to dla tego, że mam wersję z klimą (w 1995 roczniku
)
Nowy, a właściwie regenerowany, który zakupiłem, ma tak samo mocowania, ale sama obudowa jest mniejsza i dzięki temu da się go wyjąć i włożyć bez odkręcania rozrusznika, tylnej łapy silnika i opuszczania silnika aż tak mocno.
Co do samej przyczyny, bo przecież alternator nie uszkadza się sam z siebie... Był wyciek z węża między zbiorniczkiem a pompą wspomagania. Na 99% płyn wciekał do alternatora i go niszczył, alternator jest potwornie brudny. A oczywiście konstrukcję ma taką, że nie jest na nic odporny.