Osoby o słabych nerwach lepiej niech odpuszczą sobie ten opis.
Nie będzie to pasmo sukcesów, raczej horror.
Postanowiłem odnowić reflektory. Polerka na którą czekałem 3 tygodnie okazała się zepsuta. Została wiertarka akumulatorowa. Przyznaję całkiem dobrze się nią robiło.
Jeden reflektor był zupełnie matowy, drugi przezroczysty ale z odłażącym lakierem.
Odpakowałem zakupiony zestaw.
Najpierw chciałem przetrzeć klosz rozpuszczalnikiem, użyłem Uniwersalnego.
Pierwsze zdziwienie, lakier zaczął się łuszczyć. Myślałem że to lakier którym ktoś wcześniej zabezpieczał, ale po drugiej warstwie odpuściłem.
Zacząłem szlifować 800, 1200, 1500, 2000, 2500, 3000 - na mokro. Super. Potem pasta polerska do szkła. OK. Dołączony zmywacz. Nadal spoko.
W miejscu przetarcia, będzie potem słabo.
Odpieczętowałem powłokę ceramiczną, podobno wystarczą 3 krople. Ale załączona powłoka była stara, ścięta i zeschnięta.
Gorączkowe poszukiwania lakieru (niedziela). Nic.
Skończyło się na akrylu bezbarwnym. Ale - reflektor stał się matowy i na kawałku lakier się zważył. Wodny akryl na plastiku wywołał zważenie. Horror.
Jak to wygląda, oj słabo. Pół dnia roboty i żenada. Czeka mnie powtórka na części złuszczonej. Nie spodziewam się jednak zachwytów.